Autor |
Wiadomość |
Megan |
Wysłany: Śro 13:20, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Yuri napisał: | ... chyba jednak rzeczywiście lekarz ci sie przyda  |
Lekarz nie za wiele może Sama się leczę I nawet dobrze mi idzie
Yuri napisał: | MEG przerażasz mnie... |
To dobrze xD Lubię przerażać
Yuri napisał: | Jak mozesz toż to 100% samiec jest  |
Kwestia gustu
Yuri napisał: | Oj tak powinien chciałaby to w sumie zobaczyć |
Kurcze, nie wierzę, że to mówię, ale też bym chciała to zobaczyć. To by było... urocze? XD
Yuri napisał: | Z Tochim ja mogłabym coś napisać o Kao i Die to tak średnio bo nie bardzo ich znam... ale na pary pomiedzy nimi to już nie masz co liczyć w moim wykonaniu.. ja się do takiego pisania po prostu ni nadaje |
Ooo tak napisz Czy ja chwilę temu nie twierdziłam że się sama leczę i dobrze mi idzie... Yuri! Przez ciebie moje leczenie idzie... w długą A co do Die i Kao to nie chodziło mi o to, żeby oni razem byli XD Tak mi się po prostu napisało XD Sama bym coś o nich naskrobała ale nie bardzo się orientuje kto jest kim  |
|
 |
Yuri |
Wysłany: Śro 10:52, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Tina napisał: |
Okazało się, że jego „ofiara” miała na tyle przyzwoitości, żeby nie wnosić oskarżenia. |
ofiara... ja mu dam ofiarę
Tina napisał: |
Więc wyznał jej, że od początku jest w niej zakochany. |
Tylko dlaczego tak późno
Tina napisał: |
- Ale Ty wiesz, że Twoje fanki mnie ukamienują? – zapytała z uśmiechem – I, że będziesz musiał mnie bronić? |
Oj tak.... bronić własnym ciałem
Tina napisał: |
Daga wracała właśnie z pracy potwornie zmęczona. |
tylko ja potrafię być na tyle głupia by pracować mając takiego faceta
Tina napisał: |
Wiecznie gdzieś ganiał. Jak nie studio nagraniowe to siłownia. Jak nie tam to You. |
eh.... studio ok ale YOU, toż to zdrada na całego :P
Tina napisał: |
szędzie była czerwień. A na środku salonu stał ON. |
skojarzył mi się właśnie diabeł stojący w płomieniach
Tina napisał: |
Czy zgodzisz się zostać moją żoną?
|
No ba... jasne że tak
Meganne napisał: |
Tina napisał: | - Pobił go. Mocno. Nawet bardzo. Toshiya jest w szpitalu, dziś jest już lepiej ale przez kilka dni lekarze bali się o jego życie. |
O nie... Toshiya Muszę iść do psychiatry xD |
... chyba jednak rzeczywiście lekarz ci sie przyda
Meganne napisał: |
Cholera, tknij go jeszcze raz palcem to ja zabiję ciebie  |
MEG przerażasz mnie...
Meganne napisał: |
Zostań! Bądź prawdziwym mężczyzną! Ja wiem, że w twoim przypadku to będzie trudne, ale postaraj się...  |
Jak mozesz toż to 100% samiec jest
Meganne napisał: |
Tina napisał: | - Czy Ty chcesz powiedzieć, że… |
I w tym momencie Gackt powinien mieć taką minę ->  |
Oj tak powinien chciałaby to w sumie zobaczyć
Meganne napisał: |
I ja chcę więcej Toshiyi! A najlepiej to Kaoru i Die |
Z Tochim ja mogłabym coś napisać o Kao i Die to tak średnio bo nie bardzo ich znam... ale na pary pomiedzy nimi to już nie masz co liczyć w moim wykonaniu.. ja się do takiego pisania po prostu ni nadaje |
|
 |
Megan |
Wysłany: Wto 19:38, 27 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Tina napisał: | Oj!!! Jak może być Ci bardziej szkoda Toshiyi niż G?? buuu  |
Cóż Tak wyszło Bo ja naprawdę polubiłam Toshiyę Niestety
Tina napisał: | Ależ dlaczego??  |
A tak wyszło
Tina napisał: | - Pobił go. Mocno. Nawet bardzo. Toshiya jest w szpitalu, dziś jest już lepiej ale przez kilka dni lekarze bali się o jego życie. |
O nie... Toshiya Muszę iść do psychiatry xD
Tina napisał: | - Boję się to mówić, ale raczej chciał. Sam powiedział tak policji. Gdyby nie Die, nie wiem jak by się to skończyło. |
Cholera, tknij go jeszcze raz palcem to ja zabiję ciebie *Meg pojechała do psychiatryka*
Tina napisał: | Choć raz chciał umieć czytać w myślach i wiedzieć czy powinien zostać czy natychmiast wyjść z tego mieszkania. |
Zostań! Bądź prawdziwym mężczyzną! Ja wiem, że w twoim przypadku to będzie trudne, ale postaraj się...
Tina napisał: | - Czy Ty chcesz powiedzieć, że… |
I w tym momencie Gackt powinien mieć taką minę ->
Tina napisał: | wtulając się ramiona jedynego faceta, któremu kiedykolwiek będzie w stanie zaufać. |
Słodko aż mdli
Tina napisał: | - Oczywiście, że tak kochanie |
Happy end
Coś znowu ubogo u mnie z cytatami... Przepraszam, ale ledwo widzę na oczy, a jeszcze zagadałam się po drodze z rodzicami i ten komentarz piszę ponad półtorej godziny
Kurcze, szkoda, że to już koniec -.- I znowu nie będę miała co czytać Chociaż dziwnie mi się czytało o związku damsko-męskim Podobało mi się I chcę więcej takich tekstów I ja chcę więcej Toshiyi! A najlepiej to Kaoru i Die Oj psychiatryk już na mnie czeka z terapią anty dirową  |
|
 |
Tina |
Wysłany: Wto 18:01, 27 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Meganne napisał: |
A Daga się stawiała -.- |
Oj stawiała
Meganne napisał: |
Wyjdę na nie czułą i w ogóle, ale tak jest lepiej  |
I masz rację
Meganne napisał: |
Ohohoho... cóż. Wyjdę na dziwną, ale... szkoda mi Toshiyi... Jednak zdecydowanie jego lubię bardziej niż Gackta i mimo tego co zrobił jestem po jego stronie, choć sama siebie nie rozumiem w tej chwili Chyba jednak leki mi gorączki nie zbiły  |
Oj!!! Jak może być Ci bardziej szkoda Toshiyi niż G?? buuu
Meganne napisał: | To już w ogóle, Tina, zburzyłaś mój świat |
Ależ dlaczego??
Yuri napisał: |
Z jednej strony lepiej dla mnie... z drugiej musiał tyle wycierpieć... a po środku to oczywiście nigdy w życiu nie życzyłabym Tince śmierci  |
Hahaha, nieźle, zawsze myślałam, że tylko dwie strony są
Yuri napisał: |
To trzeba było się starać kotku od początku a nie zgrywać kochającego przyjaciela  |
Ale przecież Tochi był pierwszy
Yuri napisał: |
Moje maleństwo. Dziecko to dziecko... jakby nie było część mnie  |
Wiedziałam, że tak do tego podejdziesz ;)
Yuri napisał: |
Uciekaj..... |
Próbowała
Yuri napisał: |
Matko jaka ja głupia jestem |
No comment... Jutro za to oberwiesz
Yuri napisał: |
Tina napisał: |
Odszedł kawałek, usiadł pod ścianą i po prostu się rozpłakał. Nie był w stanie dłużej tłumić w sobie emocji. |
..... brak mi słów |
Mi też się łezka w oku zakręciła jak to pisałam
No i obiecałam to dotrzymuję słowa...
Part 5
- Co on zrobił? – zapytała zszokowana
- Pobił go. Mocno. Nawet bardzo. Toshiya jest w szpitalu, dziś jest już lepiej ale przez kilka dni lekarze bali się o jego życie.
- Nie obchodzi mnie ten drań. Chcę wiedzieć co z G?
- Dziś miał kolejne przesłuchanie. Jest oskarżony o próbę zabójstwa.
- Co takiego?! – dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co słyszy – Przecież on nie chciał go zabić.
- Boję się to mówić, ale raczej chciał. Sam powiedział tak policji. Gdyby nie Die, nie wiem jak by się to skończyło.
Daga nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Była pewna, że musiała zajść jakaś pomyłka. Niemożliwe, żeby Satoru chciał zabić Toshiyę. To prawda, że był zbulwersowany, że tamten zdołał uniknąć kary za gwałt, ale żeby miał się posunąć do tego?
Gackta wypuścili tydzień później. Okazało się, że jego „ofiara” miała na tyle przyzwoitości, żeby nie wnosić oskarżenia. Jednak pomimo tego, że nic mu już nie groziło nadal dziwnie się zachowywał. Odkąd wrócił ani razu jej nie przytulił, nie dotknął. Kiedy ona do niego podchodziła widziała w jego oczach strach. Przerażenie i ból.
- Satoru, co się dzieje? Dlaczego się mnie boisz?
- Co? Zdaje Ci się.
- Unikasz mnie, boisz się mnie dotknąć czy przytulisz. O co chodzi?
- O nic, naprawdę. Przesadzasz.
I tak było codziennie. Miała już tego serdecznie dość. G był jej przyjacielem i widziała, że coś go gnębi. Przez długi czas mężczyzna unikał odpowiedzi na zadawane przez nią pytania. Jednak któregoś dnia nie wytrzymał. Bał się, że jeśli powie prawdę straci ją, ale czuł też, że jeśli nie powie to straci ją na pewno. Więc wyznał jej, że od początku jest w niej zakochany. Po raz pierwszy opowiedział wszystko. O swoim nieudanym małżeństwie, o Tinie. O lękach, bólu, strachu i niepewności. Wyznał wszystko co do tej pory ukrywał.
Kiedy skończył popatrzył w nieodgadnioną lecz najukochańszą na świecie twarz. Choć raz chciał umieć czytać w myślach i wiedzieć czy powinien zostać czy natychmiast wyjść z tego mieszkania. Tak cholernie się bał, ale nie miał już wątpliwości czy zrobił dobrze. Już kiedyś ten strach sprawił, że na dobre stracił ukochaną osobę.
Daga siedziała cały czas starając się przetrawić informacje które przed chwilą usłyszała. Zastanawiała się co właściwie powinna zrobić i jak się zachować. Bała się, to chyba oczywiste, ale mimo wszystko postanowiła zaryzykować. Wstała i podeszła do przyjaciela zarzucając mu ręce na szyję i przytulając swój policzek do jego.
- Ale Ty wiesz, że Twoje fanki mnie ukamienują? – zapytała z uśmiechem – I, że będziesz musiał mnie bronić?
- Czy Ty chcesz powiedzieć, że…
- Też Cię kocham, Satoru – przerwała mu wtulając się ramiona jedynego faceta, któremu kiedykolwiek będzie w stanie zaufać.
Epilog
Rok później (15 styczeń)
Daga wracała właśnie z pracy potwornie zmęczona. Gackt obiecał, że odbierze ją dziś, ale oczywiście jak zwykle zasiedział się w studio. Szczerze mówiąc już dość miała chłopaka-gwiazdora. I o dziwo nie chodziło o fanki. One w sumie dość szybko dały jej spokój. Problemem był sam Satoru. Ostatnio ciągle nie było go w domu. Wiecznie gdzieś ganiał. Jak nie studio nagraniowe to siłownia. Jak nie tam to You. Mogłaby tak jeszcze długo wymieniać miejsca w których można było go spotkać i żadnym z nich nie było ich wspólne mieszkanie. W sumie wiedziała na co się pisze, ale w tym miesiącu zdecydowanie przesadzał.
Złorzecząc na czym świat stoi przekręciła klucz w zamku i weszła do pustego mieszkania. Kiedy weszła do salonu oniemiała. W rogu świeciła się niewielka lampka, która mimo wszystko pozwalała zobaczyć wnętrze salonu. Wszędzie była czerwień. A na środku salonu stał ON. Ubrany w garnitur w dłoniach trzymał ogromny bukiet czerwonych róż. Podszedł szybko do niej całując w policzek.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, kochanie – powiedział wręczając jej kwiaty.
- Pamiętałeś – odparła wzruszonym głosem momentalnie zapominając o tym jak bardzo była na niego zła – Dziękuję, są piękne.
- To nie koniec prezentów. Zostały jeszcze dwa. Chodź i zamknij oczy – wziął ją za rękę i poprowadził w stronę drzwi wejściowych. Na wszelki wypadek zawiązał jej oczy szalikiem, żeby nie podglądała.
- Gdzie Ty mnie prowadzisz?
- Zobaczysz – usadził ją w samochodzie i włączył silnik.
W jakieś 5 minut później się zatrzymali. Wyprowadził ją i rozwiązał szalik. Jej oczom ukazał się duży, piętrowy dom.
- Co to jest? – zapytała zszokowana.
- Nasz nowy dom. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Właściwie to Twój, gdybyś jednak zdecydowała się mnie tam nie wpuścić – powiedział puszczając do niej oko.
- Ale… ale… jak to?
- Aha, i przepraszam za ten miesiąc. Bo wiesz, trzeba było jakoś go urządzić. A przecież nie mogłem Ci powiedzieć gdzie jestem. Wiec chłopaki musieli mi trochę pomóc. Nie gniewaj się – pocałował ją lekko w usta jednocześnie biorąc za rękę i wprowadzając do domu.
Wnętrze było po prostu wspaniałe. Zawsze uważała, że Satoru ma świetny gust, ale w tym przypadku przeszedł samego siebie.
- Jest cudowny, po prostu idealny. Ale…
- Ciiii. Nie ma żadnego ale. Zawsze mówiłaś, że chciałabyś mieć taki. Więc już masz .
- Dziękuję. Nie wiem co mam jeszcze powiedzieć.
- Najlepiej jakbyś powiedziała tak.
- To znaczy? O co tym razem chodzi?
- O kolejny prezent – powiedział sięgając do kieszeni marynarki i klękając przed dziewczyną – Czy zgodzisz się zostać moją żoną? – zapytał uroczyście patrząc jej prosto w oczy.
Po policzkach Dagi spłynęły łzy. Jednak tym razem były to łzy szczęścia. Nareszcie była szczęśliwa i zapowiadało się na to, że już tak pozostanie.
- Oczywiście, że tak kochanie – odpowiedziała klękając przed najcudowniejszym, najukochańszym mężczyzną i całując go.
Zdecydowanie zapowiadało się, że tak już pozostanie. |
|
 |
Yuri |
Wysłany: Wto 11:18, 27 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Tina napisał: |
Kiedy rozmyślał momentalnie stanęła mu przed oczami roześmiana twarz. Tina. Jego wielka miłość, której już nie ma i nigdy nie będzie. |
Z jednej strony lepiej dla mnie... z drugiej musiał tyle wycierpieć... a po środku to oczywiście nigdy w życiu nie życzyłabym Tince śmierci
Tina napisał: |
I nagle ona mówi mu, że kocha. Nie jego, tylko znowu tego pieprzonego basistę. |
To trzeba było się starać kotku od początku a nie zgrywać kochającego przyjaciela
Tina napisał: |
Tina mu się oddała, a Daga… |
A Daga to już wszyscy wiedzą
Tina napisał: |
Okazało się, że dziewczyna jest w ciąży. Wszyscy radzili jej, żeby usunęła dziecko. W końcu było wynikiem gwałtu. Ale ona nie mogła tego zrobić. Zawsze uważała, że dziecko nie jest niczemu winne. |
Moje maleństwo. Dziecko to dziecko... jakby nie było część mnie
Tina napisał: |
Pewnego dnia, będąc w 4 miesiącu ciąży postanowiła wreszcie przełamać swoje opory i po raz pierwszy wyjść samej z domu. |
eee.... to chyba nie jest dobry pomysł
Tina napisał: |
Chodnikiem, w jej kierunku szedł nikt inny jak Toshiya, największy koszmar jej życia. |
Uciekaj.....
Tina napisał: |
Daga miała wypadek. Potrącił ją samochód. |
Matko jaka ja głupia jestem
Tina napisał: |
Odszedł kawałek, usiadł pod ścianą i po prostu się rozpłakał. Nie był w stanie dłużej tłumić w sobie emocji. |
..... brak mi słów
Tina napisał: |
Nie udało się uratować ciąży. Obrażenia były zbyt rozległe. |
Kolejny przypływ łez
Tina napisał: |
You powiedział jej, że Satoru siedzi w areszcie. Tego ranka, którego wyszedł ze szpitala dowiedział się, że przyczyną wypadku był nikt inny jak Toshiya. Postanowił raz na zawsze rozprawić się z nim. |
Mój biedny Gackt... tylko mu samych problemów przysparzam
Meganne napisał: |
Tina napisał: | Nie udało się uratować ciąży. |
Wyjdę na nie czułą i w ogóle, ale tak jest lepiej  |
E tam nieczułą.W sumie rzeczywiście tak może być lepiej
Meganne napisał: | I co z Toshiyą... ale on nie umarł, prawda? |
Haha:XD: No chyba aż tak Tina by daleko w tym nie zaszła :P |
|
 |
Megan |
Wysłany: Pon 22:07, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Tina napisał: | Do tej pory po nocach śni mu się jak wchodzi do jej mieszkania. Tyle krwi, wszędzie ta przerażająca czerwień. I ona. Martwa i zimna. Patrząca na niego pustymi oczyma. Pogrzeb, krzyk, łzy. Był pewien, że nie zdoła tego przetrwać, nie da rady. Ale przeżył. A tamten nawet nie raczył przyjść i jej pożegnać. |
... Brak mi słów.
Tina napisał: | Tina mu się oddała, a Daga… |
A Daga się stawiała -.-
Tina napisał: | Okazało się, że dziewczyna jest w ciąży. |
Dzidzia Toshiyi Nie, no bez żartów. Bachor gwałciciela -.-
Tina napisał: | Wszyscy radzili jej, żeby usunęła dziecko. W końcu było wynikiem gwałtu. Ale ona nie mogła tego zrobić. Zawsze uważała, że dziecko nie jest niczemu winne. |
Podziwiam wszystkie kobiety, które tak uważają. Osobiście nie potrafiłabym patrzeć, kochać i wychowywać takie dziecko... Po prostu nie.
Tina napisał: | Znowu patrzyła w te przerażające, zimne oczy. |
Boję się
Tina napisał: | Nie udało się uratować ciąży. |
Wyjdę na nie czułą i w ogóle, ale tak jest lepiej
Tina napisał: | You powiedział jej, że Satoru siedzi w areszcie. Tego ranka, którego wyszedł ze szpitala dowiedział się, że przyczyną wypadku był nikt inny jak Toshiya. Postanowił raz na zawsze rozprawić się z nim. |
Ohohoho... cóż. Wyjdę na dziwną, ale... szkoda mi Toshiyi... Jednak zdecydowanie jego lubię bardziej niż Gackta i mimo tego co zrobił jestem po jego stronie, choć sama siebie nie rozumiem w tej chwili Chyba jednak leki mi gorączki nie zbiły
Ech i ostatnia część została... Szkoda, ale jestem ciekawa jak to się skończy. I co z Toshiyą... ale on nie umarł, prawda? To już w ogóle, Tina, zburzyłaś mój świat I przepraszam, że tak ubogo z cytatami, ale jestem już umordowana a chciałam jeszcze pomęczyć media dzisiaj  |
|
 |
Tina |
Wysłany: Pon 21:45, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
No dobra, nie będe wredna i dodam przedostatnią część. Jako, że w środę jadę do Warszawy i nie wiem co bedzie z moim internetem więc jutro dodam ostatnią ;) A już w stolicy postaram się napisac coś nowego
Part 4
Kiedy rozmyślał momentalnie stanęła mu przed oczami roześmiana twarz. Tina. Jego wielka miłość, której już nie ma i nigdy nie będzie. „Dlaczego znowu to się dzieje?” pomyślał na nowo przeżywając wydarzenia sprzed 5 lat. „To jakieś cholerne deja vu.” On, Tina i Toshiya. A teraz Daga. „Jak to możliwe, że coś takiego może się wydarzyć dwukrotnie?”
Ponownie widział siebie siedzącego na dywanie i rozszlochaną Tinę błagającą go, żeby coś zrobił. Krzyczała, że przecież Toshiya nie może jej zostawić, nie teraz, nie tak. Nie wiedział co mógłby zrobić, nie miał pojęcia jak ją pocieszyć. Do tej pory po nocach śni mu się jak wchodzi do jej mieszkania. Tyle krwi, wszędzie ta przerażająca czerwień. I ona. Martwa i zimna. Patrząca na niego pustymi oczyma. Pogrzeb, krzyk, łzy. Był pewien, że nie zdoła tego przetrwać, nie da rady. Ale przeżył. A tamten nawet nie raczył przyjść i jej pożegnać.
Przez 5 lat starał się zapomnieć. Już myślał, że mu się udało. Spotkał Dagę i pokochał, mimo iż obiecał sobie, że nigdy więcej. I nagle ona mówi mu, że kocha. Nie jego, tylko znowu tego pieprzonego basistę. Próbował. Starał się ją przekonać, że Toshiya jest zły. Ale ona nie słyszała lub nie chciała słyszeć.
I teraz to. Wiedział, że tym razem musi coś zrobić. Tyle, że teraz jest gorzej. Tina mu się oddała, a Daga… Nie. Nie może jej stracić. Drugi raz już by mu się nie udało wytrwać, dlatego obiecał sobie, że jej nie zostawi. Nigdy.
Na ile gorzej było tym razem okazało się jakiś miesiąc później. Już mu się wydawało, że będzie dobrze. Daga jakoś sobie radziła. Siniaki i zadrapania zniknęły, a jej zdarzyło się nawet raz uśmiechnąć. Leciutko co prawda, ale jednak. I wtedy przyszło najgorsze.
Okazało się, że dziewczyna jest w ciąży. Wszyscy radzili jej, żeby usunęła dziecko. W końcu było wynikiem gwałtu. Ale ona nie mogła tego zrobić. Zawsze uważała, że dziecko nie jest niczemu winne. Nie potrafiłaby tak po prostu skazać go na śmierć. Wiedziała, że ten mały człowieczek będzie przypominał jej o cierpieniu jakiego doświadczyła. Jednak nic innego nie
pozostawało jak pozwolić mu żyć.
Po pewnym czasie nauczyła się nawet na swój sposób cieszyć obecnym stanem. Miała Gackta, najlepszego przyjaciela o jakim mogła tylko marzyć. Pomagał jej we wszystkim. Gdzyby nie on nie zdołałaby przetrwać.
Z biegiem czasu nauczyła się kochać to dziecko, które przecież nie prosiło się na ten świat. Myślała, że teraz może być już tylko lepiej.
Niestety myliła się.
Pewnego dnia, będąc w 4 miesiącu ciąży postanowiła wreszcie przełamać swoje opory i po raz pierwszy wyjść samej z domu. Nie powiedziała o swoich zamiarach Satoru, ponieważ wiedziała, że on nie byłby do tego przekonany. Zaraz po tym jak chłopak poszedł do studia nagraniowego, ubrała się i zeszła przed blok. Początkowo planowała jedynie przejść się naokoło osiedla, jednak szybko stwierdziła, że powinna więcej przebywać na świeżym powietrzu. Dla zdrowia dziecka.
Osoba, którą spotkała w trakcie swojej wyprawy była tą, której miała nadzieję nie spotkać już do końca swojego życia. Chodnikiem, w jej kierunku szedł nikt inny jak Toshiya, największy koszmar jej życia. Jego widok tak zmroził dziewczynę, że kompletnie nie wiedziała co ma zrobić. Stanęła w miejscu, a przez jej głowę przebiegały tysiące myśli. On natomiast z każdym krokiem był bliżej niej. Kiedy ją zobaczył niczym nie zrażony podszedł i z perfidnym uśmieszkiem po prostu się przyglądał. Miała
wrażenie, jakby rozbierał ją wzrokiem. Momentalnie powróciły wszystkie najgłębiej skrywane wspomnienia. Znowu patrzyła w te przerażające, zimne oczy. Wszystkie wydarzenia tego wieczora przesuwały się przed jej oczami niczym niekończący się film.
Pragnęła jak najszybciej się z tego wyrwać. Przestać widzieć, nie chciała już spoglądać w tą znienawidzoną twarz. Zaczęła biec. Przed siebie, gdziekolwiek. Byle jak najdalej od niego.
Nie myślała co robi, gdzie jest. Była ślepa na wszystko dookoła. Nagle gdzieś z oddali usłyszała głośny dźwięk klaksonu. Zanim jednak zdążyła zorientować się skąd on dochodzi i co się właściwie dzieje poczuła przeszywający ból w prawym boku i momentalnie straciła przytomność.
Gackt nagrywał właśnie ostateczną wersję swojej najnowszej piosenki, gdy poczuł w kieszeni wibrowanie telefonu. Ponieważ od rana towarzyszyło mu dziwne przeczucie, nie zastanawiał się zbyt długo. Przerwał nagranie i odebrał telefon.
Chwilę później był już w drodze do szpitala. Daga miała wypadek. Potrącił ją samochód.
„Jakim cudem. Przecież miała siedzieć cały czas w mieszkaniu” pomyślał biegnąc szpitalnym korytarzem. Na miejscu dowiedział się od lekarza, że z dziewczyną nie jest najlepiej. Została dość mocno uderzona i na dodatek przeleciała kilka metrów w powietrzu. Była operowana. Bał się pytać o więcej. Bał się, że może ją stracić. Że znowu zostanie sam. Odszedł kawałek, usiadł pod ścianą i po prostu się rozpłakał. Nie był w stanie dłużej tłumić w sobie emocji.
Płakał przez cały czas operacji, łzy płynęły po jego twarzy również wtedy, gdy pozwolono mu na chwilę wejść do sali pooperacyjnej. Dopiero kiedy usłyszał od pielęgniarki, że teraz już wszystko powinno być w porządku, że wygrała tę walkę, przestał.
Siedział przy niej jeszcze długo tej nocy, mimo iż wielokrotnie lekarze próbowali go stamtąd wygonić. Bał się ją zostawić. Był przekonany, że jeśli teraz wyjdzie już więcej jej nie zobaczy. Dopiero nad ranem wyszedł tylko dlatego, że zagrozili, że wyciągnął go siłą.
Daga wracała do zdrowia. Dowiedziała się, że uciekając przed Toshiyą wpadła pod samochód. Powiedzieli jej, że długo walczyli o jej życie więc domyślała się, że nie powinna nawet pytać o dziecko. Jednak wkrótce pielęgniarka przekazała jej wiadomość, której się obawiała. Nie udało się uratować ciąży. Obrażenia były zbyt rozległe. Tego dnia długo płakała. Wiedziała, że w rzeczywistości tak będzie lepiej, jednak mimo wszystko nie mogła przestać.
Satoru przyszedł dopiero tego dnia, którego wypisywali ją do domu. Nie pytała dlaczego go nie było. Wolała cieszyć się, że teraz jest. Kiedy wszedł jedyne co zrobiła to przytuliła się do niego. Ale on nie pocałował jej w policzek lub czoło jak zawsze. Miała wręcz wrażenie, że próbował ją od siebie odsunąć. Bała się, nie wiedziała co jest grane. Gdy próbowała zagadać i zapytać się o co chodzi zbywał ją mówiąc, że tylko jej się zdaje.
Wszystko wyjaśniło się kilka dni później, gdy odwiedził ją You. Nie spodziewała się go, martwiło ją natomiast to, że nie Gackt nie przyszedł z nim. Kiedy chłopak kazał jej usiąść i posłuchać przestraszyła się nie na żarty.
Bardziej przerażające było to, co usłyszała chwilę później. You powiedział jej, że Satoru siedzi w areszcie. Tego ranka, którego wyszedł ze szpitala dowiedział się, że przyczyną wypadku był nikt inny jak Toshiya. Postanowił raz na zawsze rozprawić się z nim. |
|
 |
Megan |
Wysłany: Pon 21:22, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Yuri napisał: | nie zgadzam się Kyo tak, ale nie Gackt.... bo się zamknę w sobie  |
Gackt też jak dla mnie I nie zamykaj się w sobie jeszcze! Najpierw wrzuć resztę ficka
Yuri napisał: | Ehem.... ŻE JAK TO ŹLE ULOKOWANE?????? no i tyle jesli o moje zdanie chodzi  |
Nie mogę Umarłam Ale ja nie w takim sensie to powiedziałam Tylko w sensie, że źle ulokował, bo... bo... bo źle
Tina napisał: | No wisz, miałaś wybór  |
No to taka drobna aluzja ze strony Tiny, że sama jesteś sobie winna
Tina napisał: | Nie płacz, Gackt przyjdzie i utuli  |
To ja nie wiem czy jest się z czego cieszyć Zakochany facet to... straszny facet
Tina napisał: | Yuri napisał:
Ta to się wszędzie wciśnie
Ej bo jak Cię zaraz...  |
Nu, nu, nu! Bez bójek mi tu!
Tina napisał: | A nie mówiłam |
Pozostawię to już bez komentarza  |
|
 |
Tina |
Wysłany: Pon 20:44, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Yuri napisał: |
Nie lubię cię... Toshi jak możesz  |
No wisz, miałaś wybór
Yuri napisał: |
Tina napisał: |
Ani krzyki Dagi, które w sumie dość szybko uciszył brutalnym ciosem w twarz |
Drań |
Oj tak
Yuri napisał: |
Nie masz Tina nawet pojęcia jak ja przeżywałam to opowiadanie...
Mam zbyt wybujałą wyobraźnię  |
Z jednej strony cieszę się, ze przeżywałaś, ale z drugiej... smutno mi że Cię zasmuciłam
Yuri napisał: |
I znów mi się płakać chce |
Nie płacz, Gackt przyjdzie i utuli
Yuri napisał: |
Pilnuj i nie opuszczaj nawet na krok
|
Ech
Yuri napisał: |
Ta to się wszędzie wciśnie |
Ej bo jak Cię zaraz...
Yuri napisał: | ale nie Gackt.... bo się zamknę w sobie  |
Ja też ja też
Yuri napisał: |
Tina napisał: |
Meganne napisał: |
Źle żeś ulokował uczucia  |
Czekaj, czekaj, Daga zaraz tu napisze co myśli o tych źle ulokowanych uczuciach  |
Ehem.... ŻE JAK TO ŹLE ULOKOWANE?????? no i tyle jesli o moje zdanie chodzi |
A nie mówiłam  |
|
 |
Yuri |
Wysłany: Pon 20:24, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Tina napisał: |
Kiedy tylko znaleźli się w mieszkaniu Dagi przywarł ustami do jej warg. Tym razem pocałunek nie był delikatny. Był głęboki, zaborczy. |
Eh... gdyby nie to jaki miał w tym cel to czemu nie. Głęboki pocałunek... Eh....
Tina napisał: |
Ale Toshiya nie miał zamiaru dawać za wygraną. Już wcześniej powiedział sobie, że dziś musi dopiąć swego. |
Nie lubię cię... Toshi jak możesz
Tina napisał: |
dziewczyna wreszcie zobaczyła prawdziwą twarz mężczyzny, którego wydawało jej się, że kochała. |
Zdecydowanie nie można kochać kogoś takiego
Tina napisał: |
Ani krzyki Dagi, które w sumie dość szybko uciszył brutalnym ciosem w twarz |
Drań
Tina napisał: |
W momencie w którym mężczyzna ostatecznie wdarł się w jej ciało poczuła jakby ktoś próbował rozerwać ją od środka. |
Nie masz Tina nawet pojęcia jak ja przeżywałam to opowiadanie...
Mam zbyt wybujałą wyobraźnię
Tina napisał: |
Toshiya kiedy skończył ubrał się szybko i prawie wybiegł z mieszkania nie sprawdzając nawet czy dziewczyna żyje. Nie obchodziło go to. Było mu wszystko jedno co się z nią stanie. On już dostał to czego od niej pragnął. |
Zimny drań...
Tochi jak mogłeś ????
Tina napisał: |
Przylgnęła do niego i zaczęła płakać jeszcze mocniej.
Przypuszczał, że w tej chwili nie da rady sprawić by przestała, wiec siedział obejmując jedynie jej drżące ciało i wycierając z policzków ciągle płynące łzy. |
I znów mi się płakać chce
Tina napisał: |
Satoru, pilnuj jej, bo może zrobić sobie coś złego. |
Pilnuj i nie opuszczaj nawet na krok
Tina napisał: |
„Ten gnój tym razem przesadził” |
Przesadził. Oj tak!
Tina napisał: |
Kiedy rozmyślał momentalnie stanęła mu przed oczami roześmiana twarz. Tina. |
Ta to się wszędzie wciśnie
Meganne napisał: | na gwałciciela bardziej się Gackt nadaje, a z Dira chociażby Kyo |
nie zgadzam się Kyo tak, ale nie Gackt.... bo się zamknę w sobie
Meganne napisał: |
Jak... jak... jak tak można?! Zwykły gwałciciel! Namiastka faceta! |
Popieram, gwałciciel to już naprawdę żenująca forma faceta
Tina napisał: |
Meganne napisał: |
Źle żeś ulokował uczucia  |
Czekaj, czekaj, Daga zaraz tu napisze co myśli o tych źle ulokowanych uczuciach  |
Ehem.... ŻE JAK TO ŹLE ULOKOWANE?????? no i tyle jesli o moje zdanie chodzi
Meganne napisał: |
Tina napisał: | Ale Toshiya nie miał zamiaru dawać za wygraną. |
Z jednej strony taki dominujący facet to fajna sprawa, ale... w tym przypadku akurat jest fe. |
I to nawet bardzo FE  |
|
 |
Megan |
Wysłany: Pon 20:17, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Tina napisał: | Mówiłam, żebyś poczekała trochę z osądem :P |
Ale kurde... to tak ogólnie wyszło, a Ty mnie dobiłaś! To Twoja wina!
Tina napisał: | Co do pierwszego absolutnie się nie zgodzę  |
Gusta i guściki... ale z nim nawet PO DOBROCI bym nigdzie nie poszła
Tina napisał: | Ale Kyo to jak najbardziej się nadaje  |
Prawda?
Tina napisał: | I tu włąśnie po raz pierwszy dziś mnie zabiłaś. Ciekawe ile jeszcze takich śmierci będzie  |
Niestety niewiele Niestety...
Tina napisał: | Ano zgadzam się. Choć dałam Dadze wybór. Tochi mógł być albo lekkim chamem albo totalnym. A że ona kazała wybrać mnie to wyszło jak wyszło  |
Aha! Ty jesteś sadystką!
Tina napisał: | Czekaj, czekaj, Daga zaraz tu napisze co myśli o tych źle ulokowanych uczuciach  |
Hahaha teraz ja zaliczyłam zgona
Tina napisał: | Szczerze to jego mordka nie bardzo pasuje mi na takiego drania, ale jakoś tak wyszło  |
Oj tam, jak zrobi minę groźną to można go uznać za drania xD
Zgon numer dwa Prowadzę jednym zgonem! XD
Tina napisał: | No cóż, tak jakoś wyszło. Następny raczej będzie lepszy... Choć też nie całkiem ;) |
Nie strasz
Tina napisał: | Hahaha, widzisz, zmieniam Cię na lepsze  |
Sprowadzasz mnie na złą drogę
Tina napisał: | A zobacze, zobacze. Może jeszcze dziś późnym wieczorkiem wrzuce  |
Czy ten późny wieczór będzie do północy czy po północy? Mam czas, poczekam  |
|
 |
Tina |
Wysłany: Pon 19:59, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Meganne napisał: | Mój świat właśnie się zawalił - w jakimś chorym, niewytłumaczalnym sensie, polubiłam Toshiyę. |
Mówiłam, żebyś poczekała trochę z osądem :P
Meganne napisał: | na gwałciciela bardziej się Gackt nadaje, a z Dira chociażby Kyo |
Co do pierwszego absolutnie się nie zgodzę Ale Kyo to jak najbardziej się nadaje
Meganne napisał: | Co za... fiut. |
I tu włąśnie po raz pierwszy dziś mnie zabiłaś. Ciekawe ile jeszcze takich śmierci będzie
Meganne napisał: |
Nie nazwałabym go ukochanym... |
Oj tam, oj tam. Wtedy jeszcze był
Meganne napisał: |
Chociaż do łóżka mógł ją zaciągnąć -.- |
E tam, za daleko miał
Meganne napisał: |
Jak... jak... jak tak można?! Zwykły gwałciciel! Namiastka faceta! |
Ano zgadzam się. Choć dałam Dadze wybór. Tochi mógł być albo lekkim chamem albo totalnym. A że ona kazała wybrać mnie to wyszło jak wyszło
Meganne napisał: |
Źle żeś ulokował uczucia  |
Czekaj, czekaj, Daga zaraz tu napisze co myśli o tych źle ulokowanych uczuciach
Meganne napisał: |
No właśnie... ale z tego Toshiyi dupek... |
Szczerze to jego mordka nie bardzo pasuje mi na takiego drania, ale jakoś tak wyszło
O!
Meganne napisał: | Dlatego straszny, ale cholera podobał mi się. Sadystka jestem -.- Przepraszam -.- |
No cóż, tak jakoś wyszło. Następny raczej będzie lepszy... Choć też nie całkiem ;)
Meganne napisał: |
I szkoda mi Gackta... O dziwo  |
Hahaha, widzisz, zmieniam Cię na lepsze
Meganne napisał: |
No to, Tinuś, kiedy ciąg dalszy? XD Juuutro? Bo dzisiaj to pewnie nie dasz  |
A zobacze, zobacze. Może jeszcze dziś późnym wieczorkiem wrzuce  |
|
 |
Megan |
Wysłany: Pon 19:38, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Mój świat właśnie się zawalił - w jakimś chorym, niewytłumaczalnym sensie, polubiłam Toshiyę. A tu... a tu... Szczerze powiedziawszy na gwałciciela bardziej się Gackt nadaje, a z Dira chociażby Kyo (i co z tego, że jest mały xD), ale... jestem zaszokowana jego bezwzględnością. Co za... fiut.
Tina napisał: | Tym razem pocałunek nie był delikatny. Był głęboki, zaborczy. |
Gdyby nie fakt do czego zmierza to by mi się podobało
Tina napisał: | Dziewczyna momentalnie zrozumiała, do czego ukochany zmierza. |
Nie nazwałabym go ukochanym...
Tina napisał: | Nie chciała tego |
Głupia XD
Tina napisał: | Ale Toshiya nie miał zamiaru dawać za wygraną. |
Z jednej strony taki dominujący facet to fajna sprawa, ale... w tym przypadku akurat jest fe.
Tina napisał: | Bo nie można kochać kogoś o tak zimnych i bezwzględnych oczach. |
Oj. To w takim razie było zauroczenie. Bo niestety można się zakochać nawet w zimnych i bezwzględnych oczach...
Tina napisał: | Jednym ruchem pociągnął dziewczynę na podłogę jednocześnie zdzierając z niej część ubrań. |
Chociaż do łóżka mógł ją zaciągnąć -.-
Tina napisał: | Toshiya kiedy skończył ubrał się szybko i prawie wybiegł z mieszkania nie sprawdzając nawet czy dziewczyna żyje. Nie obchodziło go to. Było mu wszystko jedno co się z nią stanie. On już dostał to czego od niej pragnął. Z szerokim uśmiechem wyszedł na dwór kierując się w stronę swojego bloku. Nareszcie osiągnął swój cel. |
Jak... jak... jak tak można?! Zwykły gwałciciel! Namiastka faceta!
Tina napisał: | „Zabiję gnoja. Zatłukę” |
Jestem za
Tina napisał: | Tak, kochał ją. |
Źle żeś ulokował uczucia
Tina napisał: | „Ten gnój tym razem przesadził” |
Tym razem bo chodzi o kobietę, którą kochasz. Wcześniej miałeś to gdzieś.
Tina napisał: | Był przyzwyczajony, że Toshiya jest draniem. Że rozkochuje w sobie kobiety i zostawia je zaraz po pierwszej wspólnej nocy. |
No właśnie... ale z tego Toshiyi dupek...
Tina napisał: | Kiedy rozmyślał momentalnie stanęła mu przed oczami roześmiana twarz. Tina. |
O!
Straszny rozdział. Znaczy fajny, ale taki smutny... Dlatego straszny, ale cholera podobał mi się. Sadystka jestem -.- Przepraszam -.-
I szkoda mi Gackta... O dziwo
No to, Tinuś, kiedy ciąg dalszy? XD Juuutro? Bo dzisiaj to pewnie nie dasz  |
|
 |
Tina |
Wysłany: Pon 18:55, 26 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Meg, skoro obiecałam to wklejam Part 3 na razie. Reszta później
Part 3
Dlatego też kiedy po pracy jak zwykle spotkała się z Toshiyą nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona do świata. Nie miała ochoty na spacer, szczerze to marzyła tylko o tym, żeby pójść do domu i położyć się do łóżka. Jednak mężczyzna miał inne plany. Kiedy tylko znaleźli się w mieszkaniu Dagi przywarł ustami do jej warg. Tym razem pocałunek nie był delikatny. Był głęboki, zaborczy. Dziewczyna momentalnie zrozumiała, do czego ukochany zmierza. Nie chciała tego, wiec zdecydowanie wyrwała się z jego objęć. Ale Toshiya nie miał zamiaru dawać za wygraną. Już wcześniej powiedział sobie, że dziś musi dopiąć swego. Dlatego też nie zważając na protesty dziewczyny ponownie ją pocałował przyciskając do ściany. Gdy Daga zaczęła się wyrywać złapał ją mocno za nadgarstki uniemożliwiając tym samym możliwość ucieczki. Kiedy na chwilę przerwał brutalny pocałunek i spojrzał na nią, dziewczyna wreszcie zobaczyła prawdziwą twarz mężczyzny, którego wydawało jej się, że kochała.
Tak, teraz już wiedziała, że jej się tylko wydawało. Bo nie można kochać kogoś o tak zimnych i bezwzględnych oczach. Już sam ten wzrok wywołał w niej przerażenie, lecz kiedy zauważyła, że została praktycznie całkowicie unieruchomiona wpadła w panikę. Nie była w stanie nic zrobić. Nie mogła się bronić. A jego nie było w stanie już nic powstrzymać. Ani krzyki Dagi, które w sumie dość szybko uciszył brutalnym ciosem w twarz, ani łzy nieprzerwanie płynące z jej oczu nie zahamowały go przed tym do czego cały czas zmierzał.
Jednym ruchem pociągnął dziewczynę na podłogę jednocześnie zdzierając z niej część ubrań. Do tej pory Daga starała się walczyć, jednak wszystkie jej wysiłki szły na marne. Uderzenia spadały na nią ze wszystkich stron. Już nie miała siły krzyczeć ani płakać. Po prostu leżała, a on zachłannie dążył do swojego celu. Daga chciała, żeby to wszystko się skończyło. Marzyła,
żeby to był zły sen z którego zaraz się obudzi.
Nagle poczuła dłoń Toshiyi dotykającą najwrażliwszego punktu jej ciała. Nie zauważyła nawet kiedy pozbył się jej bielizny. Przerażona podjęła ostatnią próbę wyrwania się spod ciała leżącego na niej mężczyzny. Przywarła ustami do jego ramienia i ugryzła. Najmocniej jak umiała. Jak się okazało było to wystarczające, żeby choć na chwilę odwrócić uwagę napastnika, który aż syknął z bólu. Najszybciej jak była w stanie przekręciła się na brzuch i wyczołgała się spod niego próbując uciec. Jednak Toshiya zdążył już dojść do siebie i łapiąc ją za włosy ponownie przewrócił na plecy. Kolejne ciosy posypały się na bezbronne, nagie ciało leżącej dziewczyny, ostatecznie pozbawiając ją resztek nadziei na zachowanie cnoty.
Całkowicie zrezygnowana ponownie poczuła rękę mężczyzny dotykającą jej łona i zachłanne palce wdzierające się do wnętrza. Ból jakiego wtedy doświadczyła sparaliżował ją. Zaczęła błagać, żeby ją zabił. Byle tylko przestała czuć. Nagle zobaczyła, że Toshiya ściąga resztę swojego ubrania, a chwilę później na udzie poczuła coś gorącego i twardego. Podejrzewała co
za chwilę nastąpi, jednak starała się o tym nie myśleć. Marzyła o śmierci.
W momencie w którym mężczyzna ostatecznie wdarł się w jej ciało poczuła jakby ktoś próbował rozerwać ją od środka. Przejmujący, przeogromny ból wyrwał z jej gardła coś, co zapewne powinno być krzykiem. Jednak Daga była tak wykończona, że krzyk ten okazał się jedynie ledwie słyszalnym szeptem. Jej cierpienie, przynajmniej w tamtym momencie nie trwało długo, gdyż po krótkiej chwili straciła przytomność.
Toshiya kiedy skończył ubrał się szybko i prawie wybiegł z mieszkania nie sprawdzając nawet czy dziewczyna żyje. Nie obchodziło go to. Było mu wszystko jedno co się z nią stanie. On już dostał to czego od niej pragnął. Z szerokim uśmiechem wyszedł na dwór kierując się w stronę swojego bloku. Nareszcie osiągnął swój cel.
Zimno… Jedyne co poczuła kiedy się ocknęła to zimno. I ból… Ogromny i nieskończony. Nie była w stanie stwierdzić nawet skąd dokładnie się bierze.
I łzy… Płynęły nieprzerwanie. Płakała długo, bardzo długo. Czy kiedykolwiek da radę przestać? Nie mogła myśleć. O tym co było, co będzie. Nie chciała niczego pamiętać. Wolała zniknąć, odejść, umrzeć. Cokolwiek byle nie myśleć, nie czuć. Gdyby się dało, cofnęłaby czas i wróciła do domu. Nigdy by tu nie przyjechała. Gdyby się dało…
Nie wiedziała jak długo tak leżała. Godzinę? Dwie? A może czas już w ogóle nie płynął? Już nawet nie próbowała się ruszać. Za bardzo bolało. Wszystko. Po prostu leżała i pustym, pełnym łez wzrokiem patrzyła tępo w sufit.
Ktoś zadzwonił do drzwi. I pomimo tego, że nie otwierała najwyraźniej nie zamierzał przestać.
- Daga, wiem, że tam jesteś. Otwórz te cholerne drzwi.
Gackt… Wiedziała, że nie da za wygraną. Podjęła ostatnią próbę stanięcia na nogi. Prawie ponownie zemdlała z bólu ale stała. Ubrała leżący na fotelu szlafrok i wolnym krokiem podeszła do drzwi.
- No nareszcie. Już chciałem… Co Ci się stało?!
- Satoru, nie… - nie zdołała powiedzieć nic więcej. Z bólu i wyczerpania zemdlała upadając prosto w ramiona stojącego w progu mężczyzny…
Przerażony Gackt złapał bezwładne ciało Dagi i natychmiast wniósł je do wnętrza mieszkania. Wszedł do sypialni i położył dziewczynę na łóżku. Zszokowany przyjrzał się twarzy przyjaciółki, którą trudno było w tej chwili rozpoznać. Praktycznie całe jej ciało pokrywały ciemnofioletowe siniaki. Już odwrócił się chcąc jak najszybciej zadzwonić na pogotowie, kiedy usłyszał za sobą cichy szept.
- Satoru…
- Daga, kochanie. Co się stało?
W jej oczach natychmiast zalśniły łzy.
- Ja… nie chcę… nie mogę… on…
- Toshiya? – zapytał. W tym momencie dziewczyna wybuchnęła szlochem. Nie wiedząc co zrobić podszedł i przytulił ją. Bał się, że sprawi jej więcej bólu. Wiedział, że musi być strasznie obolała. Jednak Daga czując ciepłe ramiona przyjaciela wtuliła się w niego nie zważając na siniaki i zadrapania. Przylgnęła do niego i zaczęła płakać jeszcze mocniej.
Przypuszczał, że w tej chwili nie da rady sprawić by przestała, wiec siedział obejmując jedynie jej drżące ciało i wycierając z policzków ciągle płynące łzy.
- Satoru, przepraszam – powiedziała po kilkunastu minutach.
- Za co słońce Ty mnie przepraszasz?
- Nie powinnam była tak po prostu odchodzić. Ani podnosić głosu. A przede wszystkim powinnam Cię była posłuchać – dodała, a jej oczy ponownie zaszły łzami – Przepraszam.
- Przestań, nie masz za co. Powiedz mi, czy on? – zapytał z niepokojem Gackt.
- Tak, i proszę. Nie pytaj o nic więcej – o ile to możliwe jeszcze mocniej wtuliła się w siedzącego obok mężczyznę.
„Zabiję gnoja. Zatłukę” pomyślał próbując pocieszyć dziewczynę. Nie miał pojęcia co mógłby jej powiedzieć, wiec jedynie starał się, aby nie czuła się samotna.
Gdy tylko Daga zasnęła przykrył ją kocem a sam postanowił zadzwonić do swojego dobrego znajomego – lekarza. Ten od razu obiecał, że pojawi się aby zbadać dziewczynę, gdyż kategorycznie sprzeciwiła się odwiezieniu jej do szpitala.
Dwie godziny później czekał niecierpliwie w kuchni, aż badanie dobiegnie końca.
- I co? – zapytał gdy tylko lekarz pojawił się w drzwiach pomieszczenia – Błagam, powiedz, że ten gnój nie dopiął swego.
- Niestety. Musisz tu zostać. Być z nią cały czas. Ona jest załamana i przerażona. Satoru, pilnuj jej, bo może zrobić sobie coś złego.
- Nie musisz mi tego mówić. Widziałem ją…, rozmawiałem…, wiem – powiedział, a jego oczy zrobiły się wilgotne – Nie pozwolę jej… - nie dokończył, a po jego policzku spłynęły pojedyncze krople.
Tak, kochał ją. I miał nadzieję, że ona o tym nie wie. Nie chciał, żeby się
przestraszyła. Bał się, że ucieknie i nigdy więcej jej nie zobaczy. Dlatego do tej pory nie zdobył się na to, żeby wyznać jej prawdę. Poza tym po co? Przecież ona cały czas twierdziła, że jest zakochana w Toshiyi. A teraz nie może już nic zrobić.
„Ten gnój tym razem przesadził” powiedział pod nosem zamykając drzwi za lekarzem. Nie rozumiał jak tamten mógł posunąć się do czegoś takiego. Był przyzwyczajony, że Toshiya jest draniem. Że rozkochuje w sobie kobiety i zostawia je zaraz po pierwszej wspólnej nocy.
Ale gwałt? Gdyby nie widział Dagi na własne oczy, nie znał jej nigdy pewnie by w to nie uwierzył. Przecież on mógł mieć każdą, więc dlaczego to zrobił?
Kiedy rozmyślał momentalnie stanęła mu przed oczami roześmiana twarz. Tina. |
|
 |
Yuri |
Wysłany: Nie 21:55, 25 Wrz 2011 Temat postu: |
|
Tina napisał: |
- Może pomóc? – usłyszała nagle za sobą męski głos. |
Wspaniały męski głos
Tina napisał: |
Przez ułamek sekundy patrzyła w najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziała. |
Tina napisał: |
Nie raz płakała a Toshiya ocierał jej łzy. |
Głupia.... eh ja zawsze płacze w nieodpowiednim momencie
Tina napisał: |
i niewiele myśląc pocałował ją. |
Oj tak nie myśl... działaj
Tina napisał: |
Pomimo tego, że miała 23 lata nie miała zbyt dużego doświadczenia z mężczyznami. |
tak mnie obnażać tu przed wszystkimi
Tina napisał: |
Jeszcze nigdy żaden facet jej się tak nie podobał, jeszcze żadnego tak nie pragnęła. |
Oj tak, tak
Tina napisał: |
. Nie była to twarz przyjemna. Była zimna, wyrachowana i przerażająca. |
buuuu... już cię nie lubię
Tina napisał: |
- Już jest moja. Jeszcze dzień lub dwa i koniec. |
Chciałbyś nie ma tak dobrze
Tina napisał: |
Poza tym wszystko leciało jej z rąk. Nie była w stanie zliczyć ile szklanek i talerzy już zbiła. |
Znając mnie to dużo....
Tina napisał: |
Mężczyzna nie słyszał kiedy weszła i stał do niej tyłem jednak pomimo tego bez problemu rozpoznała w przybyłym Gackta. |
.... GACKT
Tina napisał: |
- Przepraszam, że zwracam go dopiero dziś, ale dopiero w mieszkaniu spostrzegłem coś błyszczącego w dłoni You. Musiał Ci go zabrać, kiedy próbowałaś postawić go do pionu. |
tia... You alkoholik
Tina napisał: |
Przyznam, że miło znów Cię widzieć. Wczoraj raczej nie mieliśmy okazji bliżej się poznać. |
się pewnie spił to nie było okazji
Tina napisał: |
W ten sposób poznała Jego. Swojego anioła stróża. |
Oh mój aniołku... gdzie teraz jesteś ???
Tina napisał: |
Zawsze myślała, że gwiazdy są pewne siebie, wygadane i zadufane w sobie. |
mój błąd
Tina napisał: |
On tymczasem był niesamowicie nieśmiały. |
słodkie
Tina napisał: |
Mimo miłego towarzystwa, Daga cały dzień nie mogła przestać myśleć o Tochim. |
Miłe towarzystwo Gackta... a ja o Toshim?... eee tam
Tina napisał: |
Toshiya trzeba przyznać całował po prostu wspaniale. |
No ja myślę
Tina napisał: |
Nie wiedziała jednak, że już niedługo jej wspaniały sen zamieni się w największy z możliwych koszmarów. |
AAAAAAA.....
Tina napisał: |
Toshiya nie mógł zrozumieć jak taka gówniara może mu się tyle czasu opierać. |
Ja mu dam gówniarę Opieranie mu się dowodzi ze jestem dojrzała emocjonalnie i uczuciowo
Tina napisał: |
Pragnęła go, ale wolała jeszcze trochę poczekać. Pomimo tego, że Toshiya zachowywał się względem niej naprawdę wspaniale, nadal nie była przekonana czy ona znaczy dla niego tyle samo co on dla niej. |
Oj tak tak...
Tina napisał: |
Kocha i na pewno nie zostawi dlatego, że Satoru coś sobie ubzdurał. |
Głupia babska logika
Tina napisał: |
Jednak mężczyzna miał inne plany...
|
Nie lubię tego zakończenia
Meganne napisał: |
wielbiam dojrzałych Japońskich muzyków |
Ja też  |
|
 |