Autor Wiadomość
Kinia-chan^^
PostWysłany: Sob 17:33, 12 Wrz 2009    Temat postu:

łaaaaaa~~!! :hamster_bigeyes: :hamster_bigeyes: :hamster_bigeyes: :hamster_bigeyes:

CUDNE CUDNE CUDNE CUDNE CUDNE CUDNE CUDNE....!!! :beauty: :beauty:
Megan
PostWysłany: Śro 18:39, 24 Cze 2009    Temat postu:

Awwww jakie słodkie zakończenie z tą obrączką :hamster_bigeyes:
Śliczne opowiadanie! :hamster_bigeyes:
Rozpłynęłam się ...
Gratuluję tak fajnie napisanego ficka.
Każde słowo, znak interpunkcyjny pochłaniałam z szybkością światła :hamster_bigeyes:
Super!!! :hamster_bigeyes:
Czekam na kolejny Twój twór :hamster_bigeyes:
Tina
PostWysłany: Nie 18:27, 21 Cze 2009    Temat postu:

Ach, cudo :hamster_bigeyes: Daguś, powiedz mi jak ty to robisz ze piszesz takie zaj... teksty??
Ciesze sie ze szczesliwego zakonczenia. Innego bym po prostu nie przyjela :hamster_evillaugh:
Ale wiesz co, wole chyba jednak tasiemce. A wiesz dlaczego? Bo nigdy nie czuje sie zaspokojona twoimi opkami a te dlugie pozwalaja mi cieszyc się nimi znacznie dluzej i z niecierpliwoscia czekac na nastepne czesci :hamster_evillaugh:
Oczywiscie wieksza iloscia krotkich tekstow tez nie pogardze wiec pióro w dłon, czy jak sie tam to mowi i do dziela :hamster_evil:
Doriito
PostWysłany: Nie 15:03, 21 Cze 2009    Temat postu:

Yuri napisał:
Część Trzecia (ostatnia)

Nie no i tu koniec

Yuri napisał:
„Mój Yunho” pomyślała składając pocałunek na jego policzku. Chwilę później zaczęła zasypiać i ona, bawiąc się obrączką spoczywającą wdzięcznie na jej palcu...

Łaaaa jak ja kocham szczęśliwe zakończenia :hamster_bigeyes:
Yuri
PostWysłany: Nie 9:34, 21 Cze 2009    Temat postu:

Część Trzecia (ostatnia)
Obudził ją brzdęk tłuczonego szkła. Zerknęła na zegarek była dopiero 6 rano. Zarzuciła na siebie szlafrok i skierowała swoje kroki w stronę miejsca skąd, jak sądziła, pochodził odgłos. Wciąż przecierając oczy weszła do kuchni i momentalnie się zatrzymała. Tuż obok stołu nachylał się Yunho. Zbierał kawałki kubka, jej kubka. Jednak nie to przyprawiło ją o szybsze bicie serca, a fakt ich miał on na sobie jedynie dzinsy... a górna część jego ciała pozostawała naga. Dopiero gdy usłyszała jego głos, dotarło do niej, że bezczelnie wpatruje się w jego nagie umięśnione ramiona.
- Aa... mógłbyś powtórzyć.
- Przepraszam, że cię obudziłem – powiedział uśmiechając się – krępuje cie ze chodzę w takim stroju – zapytał, widząc że Yuri stara się na niego nie patrzeć.
- Nie... tylko – zaczęła jednak szybko przerwała gdy Yunho się do niej zbliżył.
- Tylko co – wyszeptał zadziornie nachylając się do jej zarumienionej twarzy.
- Nie nic – odparła cofając się czym wywołała kolejny uśmiech na jego twarzy – muszę już iść na zajęcia – odparła szybko i w chwilę później zniknęła za drzwiami swojego pokoju, by wkrótce później opuścić mieszkanie chociaż zajęcia miała dopiero o 11.

Dni spędzone z Yunho mijały bardzo szybko. Yuri nie spodziewała się ze tyle może ich łączyć. Sport, muzyka, taniec, a przede wszystkim to, że oboje mówili po koreańsku. Wciąż pamiętała jego zdziwienie, gdy przez przypadek dowiedział się że studiuje filologię koreańską. Od tamtej pory spędzali ze sobą jeszcze więcej czasu. Ona uczyła go polskiego, on jej koreańskiego. Czasem gdy oboje mieli więcej czasu wychodzili do kina, czy na kolację. Yunho pomógł nawet Yuri w znalezieniu pracy. Teraz więc pracowała jak tłumacz j.angielskiego, czasem dostawała nawet teksty koreańskie. Coraz częściej się śmiała, była naprawdę szczęśliwa... była szczęśliwa mając Ho przy sobie. W końcu zrozumiała, że to czego najbardziej się obawiała stało się rzeczywistością... zakochała się....

Po miesiącu wspólnego mieszkania musiała przyznać się samej sobie, że nie potrafi już spojrzeć normalnie na Ho. Pociągał ją i to niesamowicie. Odruchowo zaczęła bronić się przed tym uczuciem. Jedyną taktyką jaką znała był atak... Mimo iż nie chciała coraz częściej zdarzało jej się kłócić z Yunho, coraz mniej spędzała z nim czasu, a nawet unikała go. Obecna praca jej to ułatwiała. Rzadko kiedy wracała do mieszkania przed 11 w nocy. Praktycznie wcale się nie widywali. Yuri uważała, że tak jest lepiej aczkolwiek sprawiało jej to ogromny ból. Każde jego spojrzenie jego uśmiech czy chociażby świadomość tego, że jest zaraz za ścianą jej pokoju sprawiało, że chciała być z nim, chciała podejść i go przytulić, pocałować. Wiedziała jednak, że jej nie wolno. Nie chciała niszczyć istniejącego ładu, nie zdajac sobie nawet sprawy, że został on już dawno zakłócony.

Któregoś dnia wróciła wcześniej niż zwykle. Dochodziła godzina 20 gdy przekręciła klucz w drzwiach mieszkania. Była zmęczona. To był jeden z tych dni gdy człowiek po męczącym dniu pragnie już jedynie prysznica i własnego łóżka. O ile łóżko mogła mieć bez problemu, problemem okazał się prysznic. Wchodząc do mieszkania przemknęła ukradkiem obok kuchni gdzie Yunho sączył jakiegoś drinka „Super łazienka wolna” pomyślała dziewczyna podążając ku kremowym drzwiom. Jakież było jej zdziwienie gdy chwytając za klamkę drzwi się nie otworzyły, a z wewnątrz było słychać zakręcanie kurka z wodą. Stojąc nieruchomo nie zauważyła, że od tyłu podszedł do niej Yunho. Nachylił się do jej ucha i szepnął czule:
- Dobrze Cię wreszcie widzieć.
Yuri odskoczyła lekko wystraszona. Popatrzyła na jego uśmiechniętą twarz. Po chwili zbliżył się do niej przytulając jej drżące ciało do siebie.
- Może się do nas dołączysz – szepnął odgariając jej kosmyk włosów za ucho.
- Dołączyć do czego? - spytała spoglądając mu prosto w oczy. W tym samym momencie drzwi łazienki uchyliły się i ukazała się w nich postać drobnej azjatki ubranej w szlafrok, który należał do Yuri. Ponownie spojrzała na Yunho, by następnie skierować wzrok na nieznajomą. Nie chamując już dłużej uczuć do jej oczu zaczeły napływać łzy. Wyrwała się chłopakowi z objęć i wybiegła nie oglądając się za siebie z mieszkania. Jedyne o czym teraz myślała to wydostać się stamtąd jak najszybciej. Wiedziała, że nie ma prawa się tak zachowywać, nie ma prawa być zazdrosną, a jednak nie potrafiła dłużej nad tym panować. Pół godziny później wypłakiwała swoje łzy w hotelową poduszkę.

Minęły dwa dni nim wróciła do mieszkania. Przez cały ten czas nie odbierała telefonów od Yunho, zablokowała wiadomości przychodzące od niego. Wiedziała, że zachowuje się jak dziecko, ale nie potrafiła inaczej. W tym czasie zdążyła też znaleźć lokum zastępcze. Nie potrafiłaby już dłużej mieszkać z nim.
Wiedząc, że chłopak pracuje postanowiła wykorzystać moment by się spakować i zabrać swoje rzeczy. Po cichu weszła do mieszkania. Czuła się jak złodziej pragnący okraść mieszkanie pod nieobecność jego właścicieli. Powoli zaczęła pakować swoje rzeczy. Łzy przez cały czas spływały ze zmęczonych już płaczem oczu.
- Dlaczego to robisz? - usłyszała nagle za swoimi plecami
- Nie mogę już tu mieszkać – odpowiedziała najspokojniej jak tylko mogła – Powinieneś być teraz w pracy - dodała nadal nie odwracając się w jego stronę. Po chwili poczuła jak silne ramiona obejmują ją od tyłu.
- Nie możesz stąd odejść – usłyszała – nie możesz odejść ode mnie.
Usłyszawszy te słowa odwróciła się niepewnie.
- To nie ma sensu. Masz kogoś, a ja nie chcę być tą trzecią- odparła odpychając go od siebie.
Przez chwile patrzyli na siebie z niepewnością w oczach. Nie wiedzieli co mają dalej mówić, w szczególności że zdawali sobie sprawę że słowa nie zdziałają tu nic. Ocierając łzę z policzka Yuri odwóciła się by powrócić do pracy. Nie udało jej się to jednak, gdyż Yunho złapał ją mocno za ramie i pociągął ku sobie zatapiając swoje usta w jej gorących wargach. Na początku broniła się lecz czując miękkość jego ust poddała się całkowicie jego pocałunkom, których przecież tak bardzo pragnęła. Delikatne pocałunki z czasem stały się coraz bardziej zachłanne i namiętne. Ich dłonie błądziły po ich ciałach. Leżeli na miękkim dywanie całując się i pieszcząc.
- Upsss.... Już mnie nie ma – usłyszeli nagle i odsunęli się od siebie automatycznie. Yuri popatrzyła z niedowierzaniem na dziewczynę stojącą w drzwiach. Chciała wyjść.
- Czekaj – krzyknęła Yuri i wstając zaczęła poprawiać swój wygląd – lepiej będzie jak ja wyjde – dodała kierując się ku wyjściu.
- Nigdzie nie pójdziesz – powiedział stanowczo Yunho łapiąc rękę dziewczyny – kocham cię – dodał patrząc jej w oczy.
- Mógłbyś przynajmniej nie kłamać – odparła odwracając od niego twarz i szybkim krokiem opuściła pokój.
- Braciszku, przepraszam. To przeze mnie...- usłyszała urywek rozmowy za swoimi plecami.
- Braciszku?? – szepnęła cicho sama do siebie.
- Yuri proszę nie zostawiaj mnie. Wiem, że mnie kochasz. A ja kocham ciebie. To wszystko, to nieporozumienie. - krzyknął Yunho mając nadzieje, że dziewczyna jednak zostanie.

Mogła wybrać inne życie. Mogla podjąć inną decyzje. A jednak wybrała to co podpowiadały jej zarówno rozum, jak i serce. Siedząc w samolocie uśmiechnęła się do swojego odbicia w szybie. Tuż obok widać było odbicie drugiej osoby. Uśmiechnęła się jeszcze promienniej odwracając twarz w stronę śpiącej obok osoby. Był taki słodki gdy spał, zupełnie jak dziecko.
„Mój Yunho” pomyślała składając pocałunek na jego policzku. Chwilę później zaczęła zasypiać i ona, bawiąc się obrączką spoczywającą wdzięcznie na jej palcu...


THE END
Megan
PostWysłany: Pon 10:42, 08 Cze 2009    Temat postu:

Ale super :hamster_bigeyes:
Nie mam siły cytować ale jedno muszę:
HoRi napisał:
azjatycki bóg

ORGAZM :hamster_bigeyes:
Czekam na ciąg dalszy! Chcę dalej!!!!
Yuri
PostWysłany: Nie 23:40, 07 Cze 2009    Temat postu:

Część druga

Weekend minął Yuri bardzo pracowicie. W sobotę zaczęła się przeprowadzać do nowego mieszkania. Nie spodziewała się, że będzie aż tak cudowne. Przestronne, bogato umeblowane. Gdy zobaczyła je po raz pierwszy zatrzymała się na chwilę w drzwiach ze zdumienia. Nie mogła uwierzyć w to co miała przed sobą. Widząc całe bogactwo mieszkania przeraziła się. Pojawił się nieznany lęk. Wiedziała że może zacząć wszystko od nowa, a jednak to co było dookoła niej przytłaczało ją w pewien sposób. W niedziele wieczorem była już prawie całkowicie rozpakowana. Usiadła wygodnie w dość przestronnym salonie i rozejrzała się dookoła uśmiechając się niewinnie. Pomimo wszystko powoli zaczynała się czuć jak u siebie w domu.

Po tygodniu mieszkania w nowym miejscu Yuri przywykła już do okolicy i sąsiadów. Jak się okazało prawie wszyscy z nich byli biznesmenami co sprawiało, że ich nastawienie do niej było obojętne, aczkolwiek nie umknął nikomu fakt, że do mieszkania wszystkim im znanego tłumacza i dyrektora firmy architektonicznej wprowadziła się młoda atrakcyjna dziewczyna. Yuri zdążyła już przywyknąć do ich spojrzeń. Nie mówili nic, tylko patrzyli. Jak się szybko zorientowała powodował to fakt, iż była jedną z niewielu kobiet mieszkających w apartamentowcu, a już na pewno była najmłodszą z nich.

Wszystko powoli zaczynało się układać. Na uczelni Yuri uporała się ze wszystkimi problemami, Kamil przestał wydzwaniać prawie zaraz po tym jak się przeprowadziła. Nawet już jej nie męczył fakt braku pracy. Powoli wracał jej dawny nastrój radości, aż któregoś dnia usłyszała po raz pierwszy cichy dzwonek do swoich drzwi.

Był wieczór. Yuri właśnie tłumaczyła tekst na najbliższe zajęcia. Oczy jej się same zamykały była zmęczona jednak postanowiła nie kłaść się spać dopóki nie skończy tłumaczenia. A że zostało jej już tylko kilka zdań uśmiechnęła się sama do siebie i żeby kompletnie nie zasnąć przeszła do kuchni, aby przygotować sobie gorącą kawę. Nie musiała długo czekać na zagotowanie się wody, szybko zalała sypki proszek, który nasypała przed chwilą do kubeczka i zamieszała delikatnie łyżeczką. Właśnie miała pociągnąć z niego łyk gdy niespodziewanie rozległ się dzwonek. Zaciekawił on dziewczynę z racji tego iż nikt nie wiedział gdzie się przeprowadziła. Poza tym nawet nie miała komu o tym mówić, nie miała zbyt wielu przyjaciół. Tak naprawdę nie miała żadnego. Jedne co jej przychodziło do głowy to to że może któryś z sąsiadów czegoś potrzebował. Gdy otworzyła drzwi zamarła. Nigdy by nie spodziewała się widoku jaki w nich zastała. Tuż przed nią stał wysoki umięśniony mężczyzna. Miał czarne włosy i czekoladowe oczy. Tak, te oczy były niesamowite. Yuri mogła na nie patrzeć cały czas, a głos.... 'O matko on coś do mnie mówi' pomyślała dziewczyna otrząsając się z myśli jakie owładnęły jej umysłem.
- Ja do pana Mac – powiedział po angielsku chłopak patrząc na zaskoczoną twarz Yuri – halo? Rozumie mnie pani? - dodał z uśmiechem podczas gdy dziewczyna dochodziła do racjonalnego stanu swojego umysłu.
- Aha.... To znaczy tak... Rozumiem, ale pana Dominika nie ma – odparła przełykając ślinę i odruchowo zerknęła na przestrzeń za chłopakiem gdzie stały dwie walizki. Nie do końca wiedziała co mają one oznaczać, powoli zaczynała się obawiać tego co się może wydarzyć za moment.
- Jak to nie ma? A kiedy wróci? Miałem się do niego zgłosić dwa tygodnie temu, ale przekazałem jego sekretarce że jest to nie możliwe z powodu mojej pracy... rozumie pani chyba prawda? - Yuri niepewnie przytaknęła jego słowom powtarzając sobie w kółko żeby tak się w niego nie wpatrywać – ale może wejdziemy do środka? - zaproponował – wie pani tak trochę niewygodnie prowadzić rozmowę na korytarzu.
- A tak. Przepraszam – odpowiedziała szybko i wpuściła chłopaka do mieszkania. Chciała mu nawet pomóc wnieść walizki jednak zdecydowanie się na to nie zgodził twierdząc iż to męska robota. Uśmiechnęła się do niego, a gdy on odwzajemnił go poczuła jak nabiera rumieńców i momentalnie skierowała twarz w stronę przeciwną modląc się by on tego nie zauważył.
- A tak w ogóle mam na imię Yunho – powiedział siadając na kanapie w salonie.
- Yuri – odparła szybko dziewczyna – mogę wiedzieć co cię tu sprowadza? - zapytała patrząc niewinnie w jego stronę.
- Jak to co? Praca, a tak w ogóle to dziękuję że zajęłaś się moim mieszkaniem.
- Two... Twoim? - zająknęła się zaskoczona Yuri – przepraszam, ale ja tu mieszkam – dodała podnosząc się gwałtownie ze swojego miejsca.
- Jak to ty? To mieszkanie służbowe pana Maca... Jako że zostałem jego pełnomocnikiem przyznał mi to mieszkanie! - krzyknął Yunho który wstał z kanapy i stał teraz naprzeciw Yuri.
- Niemożliwe... Dostałam klucze bezpośrednio o Dominika i Magdy, musiałeś się pomylić... To musi być pomyłka – Yuri była zdenerwowana i zdezorientowana. Podeszła do jednej z szuflad przy poteżnej szafie i zaczęła szukać czegoś.
- Czego szukasz? - zapytał niecierpliwie chłopak spoglądając w jej stronę.
- Tego – odpowiedziała pokazując mu małą karteczkę – zaraz wszystko wyjaśnimy – dodała wystukując numer w telefonie. 'ciekawe ile zapłacę za tą rozmowę' pomyślała zanim udało jej się uzyskać połączenie.
Po pół godziny rozłączyła się, zarówno ona jak i Yunho nie byli w dobrym nastroju. Popatrzyli na siebie niepewnie, ale żadne z nich nie miało już ochoty na jakiekolwiek kłótnie.
- Tam możesz spać – powiedziała w końcu Yuri przerywając niezręczną ciszę panującą w pomieszczeniu. Pokój który wskazała był przez nią praktycznie wcale nie używany. Wchodziła do niego tak naprawdę tylko po to by obserwować widok jaki widniał za oknem.
- Jasne – odparł chłodno chłopak.
- Pewnie jesteś zmęczony podróżą, więc może się połóż a jutro na spokojnie pokażę ci resztę mieszkania i na spokojnie porozmawiamy...
- Yhy...
Jedno mruknięcie... Tylko to usłyszała na pożegnanie zanim zatrzasnęły się drzwi od pokoju. Całkowicie zrezygnowana powróciła do swoich notatek. Spojrzała na nie lecz nadal nie mogła wybić sobie z głowy widoku jego oczu. Były tak cudowne.... takie tajemnicze.
Jeszcze raz rzuciła okiem na tekst...
- Oh... na tym chyba dziś skończymy – powiedziała sama do siebie i ręką odsunęła leżące przed nią papiery.
Zasypiając wciąż widziała jego spojrzenie. Kryło się w nim coś niesamowitego. Nie potrafiła przestać myśleć ze tuż za jej ścianą śpi właśnie jakiś azjatycki bóg...
Tina
PostWysłany: Nie 22:37, 07 Cze 2009    Temat postu: Re: Bo marzenia się (nie)spełniają...

Yuri napisał:
Moje nowe krótkie opowiadanko... zaledwie trzy częściowe.

Zbyt krótkie ;( ;( ;( ;( ;( ;( ;( ;( ;(

Yuri napisał:

P.S. Imię Kamil jest użyte przypadkowo.... ;p

Czy aby napewno nie chcialabys tego ze mną przedyskutowac?? :hamster_evil: :hamster_evil:

Yuri napisał:

Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie gdy najmłodszy z chłopców podbiegł do niej wymachując rękoma i ściskając w dłoni tajemniczy przedmiot, który wzbudził jego niesamowite zainteresowanie.

Sweet :hamster_bigeyes:

Yuri napisał:

- Ziobać, Ślicne... - powiedział niewyraźnie pokazując spoczywającą na jego dłoni malutką muszelkę.

Ślicne :hamster_evillaugh:

Yuri napisał:

A później... później jej małe skarby miały wyjechać na zawsze...

Ale dlaczego?? ;(

Yuri napisał:

Myślała jak materialistka, ale nie mogła nic na to poradzić.

Coż, bywa :hamster_cies2: :hamster_cies2:

Yuri napisał:

– Przecież nie mogę zrezygnować ze studiów. - szepnęła opierając brodę o kolana. Ścisnęła łydki dłońmi. Czuła się beznadziejnie... Po raz pierwszy od tak dawna nie wiedziała co ma robić...

Bedzie dobrze :hamster_bigeyes:

Yuri napisał:

Oczywiście kochali swoje dzieci, a jednak czuli pewien specyficzny sentyment do Yuri...

A kto moglby jej nie kochac :hamster_evillaugh:

Yuri napisał:

'Czy na pewno mogę?' pomyślała wpatrując się w miedziany przedmiot.

Dali to bierz a nie sie astanawiaj

Yuri napisał:

- Stało się coś, że przychodzisz o tej porze? - spytała usiadając obok swojego chłopaka.

Hehe nie ma to jak mile przyjecie :hamster_evillaugh:

Yuri napisał:

- Myślałem że jakoś uczcimy wyjazd tych bachorów – odparł niczym nie zrażony przysuwając się bliżej do ciała dziewczyny.

Bachorów??

Yuri napisał:

- Co ty do cholery robisz? - krzyknął ze złością chłopak. Zdecydowanie nie podobał mu się taki obrót sytuacji. Już za długo czekał. Musiał ją mieć. Musiał ją mieć tu i teraz.

A w pyszczuś byś nie chcial??

Yuri napisał:

- Gotowa? To tylko sex... nie rozumiem cie.

Typowy facet

Yuri napisał:

Yuri drgnęła wystraszona, a jednak wiedziała że nie pozwoli nikomu się tak traktować. Nikomu...

I dobrze maleństwo tak trzymać :hamster_evillaugh:

Yuri napisał:

Chciał ją znów pocałować lecz ponownie mu się wyrwała tym razem wymierzając mu dodatkowo cios w policzek.

Tak!!! Jeszcze raz !!

Yuri napisał:

- Jesteś nienormalna – krzyknął robiąc krok w jej stronę – szkoda mojego czasu na... na takie coś jak ty – dodał i spojrzał na dziewczynę z pogardą – jeszcze do mnie wrócisz na kolanach.

Gdzie on jest, zatłuke

Yuri napisał:

- Dlaczego faceci myślą tylko o jednym...?

Bo nie mysla głowa?? :hamster_evillaugh:

Yuri napisał:

Żeby tego było mało, właściciel kamienicy w której wynajmowała kawalerkę podniósł jej czynsz...

Kolejny dowod na to ze musisz przyjac to mieszkanie... :hamster_bigeyes:

Yuri napisał:

O zmianie swojego życia na lepsze. Dostała szanse, więc może warto było z niej skorzystać.

Nie może, a napewno :hamster_bigeyes:

Ja chce dalejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj :hamster_bigeyes: :hamster_bigeyes:
Yuri
PostWysłany: Sob 19:33, 06 Cze 2009    Temat postu: Bo marzenia się (nie)spełniają...

Moje nowe krótkie opowiadanko... zaledwie trzy częściowe. Miał być one shot ale się za długie zrobiło;)
Miłego czytania...
P.S. Imię Kamil jest użyte przypadkowo.... ;p

Bo marzenia się (nie)spełniają...

Był słoneczny majowy dzień. Przy tafli spokojnego jeziora bawiły się dzieci. Wiatr powiewał cicho. Na skraju parku siedziała drobna dziewczyna przyglądając się niesfornym maluchom chlapiącym się wodą. Opiekowała się nimi już od prawie półtorej roku. Byli dla niej jak młodsze rodzeństwo, żeby nie powiedzieć jak własne dzieci. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie gdy najmłodszy z chłopców podbiegł do niej wymachując rękoma i ściskając w dłoni tajemniczy przedmiot, który wzbudził jego niesamowite zainteresowanie.
- Co masz kochanie w rączce – spytała ciepło dziewczyna gładząc chłopca po głowie
- Ziobać, Ślicne... - powiedział niewyraźnie pokazując spoczywającą na jego dłoni malutką muszelkę.
Tak. Yuri kochała tych łobuziaków. Przysparzali jej mnóstwo problemów, zawsze bała się, że zrobią sobie albo nawet i jej krzywdę, a jednak nie potrafiła zrezygnować z opieki nad nimi. Teraz gdy tak na nich patrzyła nie mogła uwierzyć, że te chwile już niedługo przeminął. Tylko jeden krótki tydzień mieli spędzić razem. A później... później jej małe skarby miały wyjechać na zawsze... Jednak nie to przyprawiało dziewczynę o codzienny ból głowy. Nie rozłąka, a brak pracy. Myślała jak materialistka, ale nie mogła nic na to poradzić. Była sama, nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Od śmierci jej rodziców minęły już dwa lata. Od tamtej pory musiała radzić sobie sama... Teoretycznie opiekę sprawowała nad nią ciotka, lecz w rzeczywistości nie widziały się od ponad roku, a Yuri nawet nie miała co myśleć o pomocy z jej strony. Odkąd zaczęła studiować nie dostała od niej ani grosza.
Wieczorem usiadła w swoim małym pokoiku w wynajmowanej kawalerce. Rozmyślała o swojej przyszłości, bardzo niejasnej przyszłości.
– Przecież nie mogę zrezygnować ze studiów. - szepnęła opierając brodę o kolana. Ścisnęła łydki dłońmi. Czuła się beznadziejnie... Po raz pierwszy od tak dawna nie wiedziała co ma robić...

- Yuri.... Dbaj o siebie – powiedziała wysoka brunetka przytulając dziewczynę. - Tak mi przykro, że nie możesz z nami jechać... - W oczach miała delikatne krople łez. Tak, przez te półtorej roku wszyscy żyli ze sobą jak w rodzinie. Yuri była dla nich jak córka, którą zawsze chcieli mieć, a niestety przytrafiła im się trójka rozbrykanych chłopców. Oczywiście kochali swoje dzieci, a jednak czuli pewien specyficzny sentyment do Yuri...
– - Tu masz nasz adres i numer telefonu. Jakby coś się działo zawsze możesz się do nas zwrócić – Młody, przystojny mężczyzna położył zapisaną karteczkę na dłoni dziewczyny. Uśmiechnął się ciepło po czym dodał patrząc na swoją żonę – kochanie na nas już pora, spóźnimy się na samolot....
Kobieta popatrzyła na niego zeszklonymi oczami i niechętnie przytaknęła na jego słowa.
- Yuri - powiedziała ponownie zwracając się w stronę dziewczyny – Tu są klucze do naszego drugiego mieszkania, od teraz jest twoje. Nie nawet nie chcę słyszeć żadnych „ale”. Tyle dla nas zrobiłaś więc teraz nasza kolej. Możesz sprzedać mieszkanie lub w nim zamieszkać. Decyzja należy do ciebie.... Chociaż tak ci możemy pomóc – uśmiechnęła się ponownie ściskając dłoń męża która obejmowała ją w pasie – Na kartce jest adres – powiedziała wskazując papier który wcześniej Yuri dostała od jej męża – mąż czasem przyjmował tam interesantów i wspólników, ale mam nadzieję, że nie będziesz miała żadnych niespodziewanych gości.
Rozmawiali jeszcze przez krótką chwilę po czym rodzice wraz z zapłakanymi chłopcami wsiedli do samochodu i ruszyli w stronę lotniska. Yuri patrzyła jak odjeżdżają. Powoli zaczęła płakać nawet nie powstrzymując łez. Znów została sama. Popatrzyła na niewielki pęczek kluczy które trzymała w ręce. Przetarła dłonią łzy westchnąwszy ciężko. 'Czy na pewno mogę?' pomyślała wpatrując się w miedziany przedmiot.

Był wieczór. Z tego co zauważyły zmęczone oczy dziewczyny dochodziła 10. Pociągnęła mały łyk gorącej czekolady gdy usłyszała pojedynczy dzwonek do drzwi.
- Kto to może być o tej porze – pomyślała wstając niechętnie z fotela.
- Cześć skarbie – usłyszała gdy otworzyła drzwi. Po chwili poczuła gorące męskie usta na swojej wardze. Nie miała jednak ochoty odwzajemnić czułości chłopaka i odepchnęła go od siebie niechętnie.
- Kamil.... Nie teraz – szepnęła powstrzymując się od łez gdy jej wzrok zatrzymał się na jego chłodnym spojrzeniu
- Co cię znów ugryzło? – odparł gniewnie chłopak. Mijając dziewczynę przeszedł do jej pokoju.
Yuri nadal stała w korytarzu oddzielającym wejście od głównej części mieszkania. Westchnęła ciężko i zrezygnowanym krokiem przeszła do swojej sypialni.
- Stało się coś, że przychodzisz o tej porze? - spytała usiadając obok swojego chłopaka.
- Myślałem że jakoś uczcimy wyjazd tych bachorów – odparł niczym nie zrażony przysuwając się bliżej do ciała dziewczyny.
Yuri starała się nie reagować na to co mówił. Wiedziała, że nie lubił, że spędza tyle czasu z chłopcami, ale to była jej praca. Dlaczego on nie może tego zrozumieć? Dlaczego tak bardzo się cieszył, że już ich nie ma, przecież ona może w tym momencie stracić wszystko.
- O... A to co? - spytał odsunąwszy się od niej. Patrzył na klucze leżące na nocnej szafce. Wyciągnął rękę w ich kierunku, ale Yuri była szybsza i złapała je nim zrobił to Kamil. Ścisnęła je w ręce po czym wstała z łózka i podeszła do biurka. Odsunęła szufladę i schowała w niej klucze.
- Co się z tobą dzieje? – spytał chłopak podchodząc do Yuri – Jesteś jakaś inna – jego głos brzmiał słodko, delikatnie. Ciągle mówiąc zbliżył się do jej pleców i objął ją czule w pasie. Głowę oparł o jej ramię – przecież możesz mi o wszystkim powiedzieć – szepnął całując ją w ucho.
Yuri odwróciła się do niego przodem. Ich oczy się spotkały. Chciała coś powiedzieć jednak chłopak jej na to nie pozwolił zatapiając swoje usta w jej wargach. Całowali się powoli, delikatnie, aż Kamil rozchylił jej usta by pogłębić pocałunek.. Pragnął jej pocałunków, ale bardziej pragną jeszcze czegoś innego. Powoli wsunął dłoń pod bluzkę Yuri co wywołało delikatny dreszcz na jej ciele. Chciała się cofnąć lecz chłopak przysunął ją jeszcze bliżej siebie wzmacniając uścisk. Po chwili zbliżyli się do łóżka. Zaczęli się całować coraz mocniej, coraz namiętniej. Gdy Kamil przeszedł pocałunkami do szyi Yuri zaczął wolno rozpinać guziki od jej koszulki. Dopiero, gdy poczuła jego dłoń na swojej piersi zrozumiała co się dzieje. Odepchnęła go od siebie i zawstydzona cofnęła kilka kroków w tył.
- Co ty do cholery robisz? - krzyknął ze złością chłopak. Zdecydowanie nie podobał mu się taki obrót sytuacji. Już za długo czekał. Musiał ją mieć. Musiał ją mieć tu i teraz. Zaczął się ponownie do niej zbliżać lecz tym razem Yuri była bardziej zdecydowana i odsunęła jego twarz od siebie gdy ten chciał powrócić do całowania jej ust.
- Dlaczego? - krzyknął jeszcze bardziej zdenerwowany.
- Mówiłam ci już... ja... nie jestem jeszcze gotowa – szepnęła z zażenowaniem....
- Gotowa? To tylko sex... nie rozumiem cie. Już za długo czekałem.
Podszedł do niej i załapał mocno za ramiona. Musiał ją mieć choćby nawet i siłą. Yuri drgnęła wystraszona, a jednak wiedziała że nie pozwoli nikomu się tak traktować. Nikomu...
Chciał ją znów pocałować lecz ponownie mu się wyrwała tym razem wymierzając mu dodatkowo cios w policzek.
- Skoro mówię, że nie... to znaczy ze nie – krzyknęła patrząc jak Kamil przeciera bolący policzek
- Jesteś nienormalna – krzyknął robiąc krok w jej stronę – szkoda mojego czasu na... na takie coś jak ty – dodał i spojrzał na dziewczynę z pogardą – jeszcze do mnie wrócisz na kolanach.
Yuri patrzyła jak odchodził. Z hukiem zatrzasnął drzwi. Opadła ciężko na fotel stojący niedaleko łóżka.
- Dlaczego faceci myślą tylko o jednym...? - powiedziała cicho zamykając oczy – może to i lepiej – dodała spoglądając przez okno... - nie byłabym z nim szczęśliwa....

Dni mijały nie ubłagalnie. Minął już prawie tydzień odkąd jej chlebodawcy wyjechali, a ona nadal nie mogła znaleźć pracy, miała problemy na uczelni i do tego Kamil ciągle do niej wydzwaniał, chociaż zażegnywał się że to ona będzie do niego wracać na kolanach. Żeby tego było mało, właściciel kamienicy w której wynajmowała kawalerkę podniósł jej czynsz... Niby miała dość duże oszczędności a jednak wiedziała że bez pracy nie starczą jej na wiele. Powoli zaczęła myśleć na poważnie o przeprowadzce... O zmianie swojego życia na lepsze. Dostała szanse, więc może warto było z niej skorzystać.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group